sobota, 14 lipca 2012

Wakacyjne spotkanie ( Rozdział IX)

Pewnego dnia moi rodzicie zawołali mnie na dół.
Usiedliśmy wszyscy razem w salonie.
-Kochanie, mamy dwie sprawy do ciebie.
-Tak słucham
-Pierwsza rzecz- zaczęła mama- to chcemy ci powiedzieć, ze będziesz miała rodzeństwo !
-Serio ?! O ja, ale super !!
- Dobrze, że się cieszysz- powiedział tata-okej a teraz druga sprawa.
-Co tam ?
-Naprawdę chcesz być z tym Justinem ?
-Tak ! W ogóle co to za pytanie ?!
-Emily, spokojnie- uspokajała mnie mama
-My się chcemy upewnić. Bo wiesz...związek na odległość to..
-To co ? - przerwałam- Ja wiem, ale co mam zrobić ?! Mam z nim zerwać skoro... skoro go kocham
-Emily, okej. Chcieliśmy się tylko upewnić.. Niedługo w naszym życiu wiele się zmieni i nie chodzi tylko o nowego członka w rodzinie
-To co jest, o co chodzi  ?
- Jeszcze nic  nie możemy ci powiedzieć, ale dowiesz się już w swoim czasie

        Wyszłam na górę i widzę,że akurat dzwonił do mnie Justin.
-Heej ! - przywitał mnie gorąco
-Cześć. Co tam u ciebie ?
-Aaa, może być. Dużo wywiadów, praca ale da się żyć. A co u ciebie ?
-A u mnie dobrze
-Jak tam papparazi- pytał- dali już spokój ?
-A nawet nie wiem.Nie zwracam już na to wszystko uwagi. Nawet nie wiem czy jeszcze się mną interesują
-No oni nie muszą, wystarczy, że ja się tobą interesuje- zaśmiał się
-Tak tak- uśmiechnęłam się
- A tak w ogóle to dostałem zaproszenie do Niemiec, może być wpadła ?
-Hm.. nie wiesz muszę pogadać z rodzicami. A właśnie, zapomniałam ci powiedzieć. Moja mama jest w ciąży także wiesz...wydatki się zaczną wiec nie wiem jak będzie z tym wyjazdem
- Ooo, to gratuluję i pewnie rozumiem

                                                                       *

Tatoo- zaczęłam słodziutkim głosem
-Mhm ? - już wiedział, że coś jest na rzeczy
-No bo... Justin ms koncert w Niemczech i może byśmy...
-Tak- przerwał- pojedziemy
-Co ? Żartujesz ?!
-A czy wyglądam jakbym żartował ?- zapytał
-No nie- mówiłam jakoś niedowierzająco-ale.. ty się nigdy szybko na nic nie godzisz
-Mam kilka spraw do załatwienia tam.. a rozumiem,że ty wchodzisz za darmo
-yyy-o tym nie myślałam- tak- powiedziałam nie znając prawdy
-Okej, to fajnie. Dowiedz się gdzie, kiedy itp. i daj mi znać
Nie wiedziałam co się dzieje ! Mój tata nagle się zgodził tak szybko, bez żadnych problemów...
- Okej, dzięki wielkie tato ! - pocałowałam go w policzek i poszłam na górę i napisałam sms'a do Justina,że widzimy się na koncercie w Niemczech ;)

                                                                    *

Jadę do Niemiec. Ja, tata i godziny drogi.. Ale nie było tak źle :P Miałam cały tył wolny. Niemal całą drogę przespałam.
    Justin przesłał mi plakietkę i te duperele abym mogła spokojnie wejść.Heh.. tak mi się tylko wydawało. Szłam luzacko gdy naglę zobaczyłam,że tłum dziewczyn gwałtownie zbliża się w moją stronę. Podeszły do mnie i zaczęły krzyczeć, drzeć mordy xd hahah, zabawnie to wyglądało ale z początku bałam się,że jeszcze mi coś zrobią :D Ale przeżyłam. W sumie to nie było tak źle. Były to Polki wiec moja rodzina ;) porozmawiałyśmy chwilę, przeprosiłam je i udałam się do tylnych drzwi.
Koksik koło drzwi od razu spojrzał na mnie z miną ,,what the fuck''.
Mówię do niego,że jestem od Justina, pokazuję mi plakietkę a gościu na mnie, na plakietkę, na mnie na plakietkę jakbym była niewiadomo kim.
Weszłam do hali. Ogromnej hali ! Ludzie chodzili i robili poprawki. Ja nie wiedząc co robić zawiesiłam plakietkę na szyje i usiadłam na krześle.
Naglę zauważyłam,że na scenę wchodzi JB. Stał, pokazywał coś jakiemuś gościowi. W pewnym momencie odwrócił się i mnie zobaczył.
-Emily !!- zeskoczył ze sceny. Podbiegł i mocno objął mnie w pasie i zakręcił.Ja zarzuciłam nogi na jego biodra. Całowaliśmy się i całowaliśmy
-Ekhm, ekhm- przerwał nam Scooter- ze mną to już się nie przywitasz ? - powiedział ze serdecznym uśmiechem
,,Zeszłam''  z Justina i przywitałam się ze Scooterem. Później przyszła Pattie wraz z  Kennym.
Uwielbiam przebywać w tym towarzystwie. Czuję się tam jak w jakiejś rodzinie ;)
-Jak się jechało ?
-A całkiem dobrze, dziękuję. Koncert kiedy się zaczyna ?
- Za jakieś dwie godzinki, za chwilę będę musiał iść się szykować
-Ok, spoko. Nie ma problemu- uniosłam kąciki ust
-Ej tęskniłem
-Awwww. Ja też- pocałowałam go w policzek
Usiedliśmy we dwoje na krzesłach i rozmawialiśmy z dobre pół godziny.
Później poszliśmy za kulisy. Bieber sie przebierał a ja patrzyłam na jego boskie ciało <3
-No i jak wyglądam ? - zapytał z uśmieszkiem
-Świetnie jak zawsze
-Z tobą wyglądam lepiej- zaśmiał się
-Dobra Justin idź rozgrzewać głos
-A..
-A- przerwał mu Scooter- Emily zajmę się ja.
Biebs poszedł, a ja zostałam sama ze Scooterem.
-Cieszę się,że jesteś z nim
-Dziękuję- uniosłam lekko kąciki ust. Na prawdę zdziwiła mnie jego wypowiedz
- Nie ma za co dziękować. Na prawdę uważam,że jesteś porządną dziewczyną i  trzymasz Justina na ziemi.
-Heh..  dziękuję jeszcze raz.
-Oj Emily. Ja też mówię jeszcze raz,że nie ma za co dziękować
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i koncert się zaczął.
Uwielbiam patrzeć na te wszystkie dziewczyny. Płaczą, krzyczą ale to wszystko z radości. Sama to kiedyś przeżywałam więc wiem. Zresztą wciąż jako  Beliberke jara mnie Bieber :)
Świetny koncert, zresztą jak zawsze.
Po show rozmawialiśmy chwilę i rozjechaliśmy się do swoich hoteli. Umówiliśmy się na następny dzień.
Poszliśmy na lody. Oczywiście nie obeszło się bez paparazzi.
Justin postanowił,że pójdziemy do jego hotelu i tam spędzimy czas.Było świetnie ! Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, porobiliśmy sobie śmieszne zdjęcia.
Później Ryan odwiózł mnie do mojego hotelu gdzie mieszkałam z tatą.
Na drugi dzień pojechałam z nim na wywiad. No to znaczy on udzielał wywiadu a ja patrzyłam jak to wszystko wygląda ,,od kuchni''.
Po wywiadzie pojechaliśmy na obiad i kolejny wywiad. Później poszliśmy trochę pozwiedzać.
Okazało się,że na ostatni dzień czekała na mnie i na Biebera jakaś niespodzianka. Scooter i mój tata coś wymyślili. Gdy już wracaliśmy ,zajechaliśmy na parking, a BieberTeam za nami. Na parking obok jakiejś kuli
Tak ! To Tropical Island ! ( http://www.tropical-islands.de/pl/ )
O matko, cieszyłam się jak głupia ! Bycie na wyspie w budynku nie często się zdarza.
Genialne miejsce + Justin Bieber = ZAJEBISTOŚĆ
Szatnia i od razu pobiegliśmy na ,,plaże''. Heh... Kenny za nami, ale cóż.. był w odpowiedniej odległości ( if you know what i mean xd )
Jego boskie ciało.. nie mam okazji oglądać TEGO na codzień <3
Po paru godzinnej zabawie  Justin poszedł do toalety a ja usiadłam sobie na brzegu, mocząc stopy w wodzie. Po chwili do wody wskoczył Biebs.
-No chodź- powiedział i posłał mi słodki uśmiech
- Ej.. tak szczerze to już nie mam siły tak szaleliśmy,że już wymiękam :D
-Ja też, ale no chodź jeszcze na chwilę, później się przejdziemy.
Wciągnął mnie do wody i objął mocno w pasie
-Weź powietrze
-Ale..
-Weź powietrze. Czy wolisz się dusić ?
Wzięłam powietrze a on obejmując mnie ,,zaciągnął'' nas na dno basenu i pocałował.
O matko, matko to było boskie ! <3
Wynurzyliśmy się i posłał mi swój cudowny uśmiech
-A teraz chodź- złapał mnie za rękę  i ,,wyciągał'' z wody- przejdziemy się.
( Tam w TI są takie tropikalne dróżki wiec można sobie zrobić spacer. )
-Ale tu fajnie
-Zgadzam się-powiedział-po pierwsze bo z tobą a po drugie, czuję się tutaj.. taki wolny. Wiem,że to może dziwne i w ogóle ale na serio... nie ma paparazzi, krzyczących dziewczyn. Kocham Belibers ale czasem muszę od tego wszystkiego odpocząć
-Rozumiem- pocałowałam go w policzek i uniosłam kąciki ust
-Ej, mam pomysł ! Chodź !
Pociągnął mnie za rękę i biegł do szatni.
-Ej co tam ?
-No dobra lol, nie wiem czemu biegnie ale wiem,że mam pomysł-zaśmiał się
Poszliśmy do szatni po telefon Justina. Chciał nakręcić pozdrowienia dla fanów z Tropical Island.
Nagraliśmy ten filmik i udaliśmy się zbierać do szatni.
   Na parkingu pożegnanie. Po raz kolejny w moim przypadku nie obeszło się bez łez.
-Wiesz..bardzo cie kocham i chciałbym cie mieć na codzień
-Ja też..
Objął mnie mocno i pocałował.

***********************************************************************************

Hohoh, witam wszystkich,którzy dotrwali do końca. Wiem wiem długo mnie nie było. Brak inspiracji ;( i troszkę lenistwo xd -.- Rozdział taki sobie ale chciałam coś dodać.
Z tym Tropical Island podałam wam stronę abyście chociaż troszkę mogły sobie wyobrazić ;)
(Byłam i jest genialnie dlatego gorąco polecam :)
Dziękuję osobom,które wciąż czytają ;3

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Wakacyjne spotkanie (Rozdział VIII)

Mijały dni, tygodnie, miesiące a ludzie w szkole ,,przyzwyczaili'' się do mnie.
  Pewnego razu zobaczyłam chłopaka,którego nigdy wcześniej w szkole nie widziałam .Chyba nowy.
Był taki.. taki..  nie wiem jak to powiedzieć. Kiedy go zobaczyłam poczułam coś, coś dziwnego..
Gdy przechodziłam korytarzem zobaczyłam,że z daleka idzie w moją stronę. Szybko wyciągnęłam jakieś kartki z teczki i zaczęłam je przeglądać.Taa, jak na amerykańskich filmach- wpadliśmy na siebie.
-O, sorry, poczekaj, pomogę pozbierać.A tak w ogóle to jestem Max.
-Jestem-podniosłam głowę i spojrzałam w jego błękitne oczy. Poczułam to coś.. znowu, to coś dziwnego- jestem Emily
-Miło cie poznać
Wzięłam od niego kartki i poszłam.
Po lekcji idąc korytarzem znowu go spotkałam.
-Hej. Wiesz co- zaczepił mnie- jestem tu nowy- zaczął pewnie- może byśmy się spotkali poopowiadałabyś mi o wszystkim tutaj
-Pewnie-szybka odpowiedz=nieprzemyślana odpowiedz.
Z jednej strony chciałam się z nim spotkać z drugiej nie. To coś.. to dziwne uczucie...
Oczywiście myster Max wziął sobie odemnie numer i umówiliśmy się na to spotkanie .
                                                           *
Zaprosił mnie do siebie do domu. Hm.. chata całkiem niezła ;D
W domu była jego siostra i gosposia. Poszliśmy do niego do pokoju. Rozmawialiśmy i w ogóle było całkiem przyjemnie.
TO DZIWNE UCZUCIE ! Jezu !!! Ja się chyba zakochałam....!
 Nasze spotkanie zakończyło się troszkę... hm nie zakończyło się prawdę mówiąc. Gosposia miała MAŁY problem ze zmywarką więc zawołała  Maxa.. Trwało to tak długo,że wyszłam.
                                                                  *
-Hej.Przepraszam,że tak wyszło. Przyjdź do mnie w piątek jeszcze raz to dokończymy naszą rozmowę.
-Okej- szlak ! Dlaczego się zgodziłam !?
Nie chciałam odwoływać naszego spotkania. Tak jak byliśmy umówieni przyszłam w piątek.
Ponownie rozmawialiśmy i było całkiem przyjemnie.
W pewniej chwili nastała cisza. Max zbliżył twarz do mojej twarzy. DZIWNE UCZUCIE się nasiliło.
Już był chyba centymetr od naszych ust...
-Nie ! - krzyknęłam, gwałtownie się odsuwając- ja mam chłopaka !
Ponownie zbliżył twarz do mojej.
-Max ! Ja mówię poważnie !
-Jesteś żałosna ! Wiem,że nie masz nikogo. Obserwuję cię od dłuższego czasu i z nikim nie wychodzisz !
-Jesteś chory !
Wybiegłam trzaskając drzwiami. To dziwne uczucie minęło. Nareszcie !
-Zniszczę cię ! - krzyknął na pożegnanie 

Z racji,że był to piątek następny dzień był wolny. Nigdzie nie wychodziłam a w niedziele pojechałam z rodzicami do babci.
                                                                     *
W pierwszy dzień..hm bałam się to za duże słowo..zastanawiałam się co wykombinował Max.
Chodziłam po szkole normalnie i nie widziałam aby ktoś się ze mnie śmiał ani coś mi dogadywał.
Nagle zauważyłam z daleka,że idzie Max z Bellą. Czyżby teraz ją próbuje poderwać  ?
-A słuchaj tego- zaczął do niej - o jak dobrze,że jesteś - powiedział- mogę to mówić w twoim towarzystwie, mam nadzieję,że się nie obrazisz- zrobił sztuczny uśmiech
Zbliżyłam się luzacko.
-O to ta laska, ekm dziewczyna- poprawił się żałośnie-  wciska kity, że ma chłopaka-mówił do Belli pokazując na mnie- hahha, proszę cię ! żałosne
-Max... ona ma chłopaka
-Haahha, następna ! haahhaha. Dajcie już sobie spokój. Ona ma niby chłopka ?! hhahaha!
Uśmiechnęłam się lekko do Belli. Kolo chyba, a raczej na pewno nie wiedział,że się przyjaźnimy..
-Nie ? To okej - wzięła go za rękę- chodź
Zadowolony Max bez sprzeciwu poszedł z Bellą.
-Czy Emily ma chłopaka ? - Bella zaczęła pytać ludzi w szkole
Podeszła chyba do 10 osób i każdy odpowiedział ,,tak''. Ja chodziłam za nimi  i patrzyłam jak mina Maxa nie jest już taka pewna jak wcześniej ;D
-Yyyy- nie wiedział co powiedzieć
-Ta ! Kto tu teraz będzie kogoś niszczył. Jeszcze raz....
-Nie- przerwałam. Czułam się tak zajebiście,że ja nie mogę xd. - cokolwiek tu jest- zaczęłam luzacko- żałosne to ty i wyłącznie ty !
-A..- zaczął
-A no tak ! - przerwała mu Bella - wpisz sobie w google Justin Bieber and girlfriend i zobacz. Pytania  ?
Gościu stał jak wryty w ziemie. Pół korytarza widziało jak pan cwaniak został skompromitowany..
-Tak myślałam. Ciał
Odeszłyśmy pewnym krokiem. Tak się załatwia sprawy ;D
**********************************************************************************
Tak jak wcześniej wspomniałam  rodział całkiem poświęcony Emily. Nie wiem czy fajny... nie mam już pomysłów... POMÓŻCIE ! proszę was, na serio przyda mi się jakaś pomoc ! Jeśli ktoś mi pomoże to na pewno uwzględnię go pod koniec opowiadania ! Numer gg; 1919595 TT- Angella_JB Piszcie ! ♥
Co do tego rozdziału to jestem przygotowana na krytykę. Piszcie śmiało ! Bo wiem,że ten rozdział nie należy do najlepszy..






wtorek, 10 kwietnia 2012

Wakacyjne spotkanie (Rozdział VII)

W poniedziałek oczywiście do szkoły.Gdy weszłam do szkoły grono lasek pytających o Justina. Próbujące się zaprzyjaźnić. Żałosne.
Nie przypuszczałam,że w szkole będzie taka reakcja wszystkich. Przechodząc korytarzami czułam się jak jakiś odrzutek świata, na który patrzą się wszyscy...
Gdzie kolwiek  stanęłam za mną pojawiała się grupka osób,która ciągle coś ode mnie chciała.Miałąm  dobry humor i tylko się śmiałam z ich zachowania.
   Wracając ze szkoły zobaczyłam dwóch gości z aparatami.
-To tak to teraz będzie wyglądać ?-powiedziałam cicho
-Jesteś laską Justina Bieber'a ! - mówiła Bella- możesz być sławna
-Ale..
-Wiem-przerwała mi- nie na tym ci zależy, ale kochanie musisz się przyzwyczaić do różnych takich sytuacji
-Mmm..chyba tak-stwierdziłam
-Okej.Głowa do góry, cycki do przodu,a oni niech podziwiają lasencje Justina !
  Gdy wróciłam do domu jak zawsze pierwsze co weszłam na komputer. Matko ! Oni są szybsi ode mnie. Ledwo wróciłam do domu a w necie już artykuł o tym jak wygląd podczas normalnego dnia szkolnego bez JB...
Zobaczyłam, że na skype pojawił się Justin.Nigdy ja nie dzwonię, bo wiem,że może nie mieć czasu lub coś takiego..Ale dzisiaj chyba miał czas bo  do mnie zadzwonił .
-Hej kotku ! Jak tam żyjesz ?
-Heej! Dobrze, ale..
-Zdjecia, tak  ?-zarzucił szybko
-Tak..
-Wiem, właśnie dzwonie,żeby się zapytać jak na to reagujesz..
-Nie no, raczej się tam nie przejmuje, ale to troche..no takie.. no.. dziwne, chore !
-Tak wiem, ale to normalne. Naprawdę ! Nawet nie czytaj tego, jedni będą cię obrażać a drudzy chwalić, nie przejmuj się tym
-Tak wiem, ale słuchaj.. wracałam ze szkoły i byli paparazzi, prosto po szkole  weszłam na komputer i już te zdjecia są !
-Taa,wiem. Prędkość maja niezłą -powiedział
-Noo
-Słońce, ja musze lecieć. Jak się trzymasz to świetnie,buziaki ! Kocham cię !
***********************************************************************************
Więc rozdział jest. Wiem,że krótki, ale ten co będzie, będzie dość długi wiec..
Kolejny rozdział będzie troszkę więcej o Emily niż o JB,(w prawdzie o Justinie nic nie będzie xd ), ale mam nadzieję,że się nie pogniewacie. Szykuje się rozdział pełen akcji ;D
No chyba jeśli nie chcecie to piszcie w komentarzach, postaram się wymyśleć coś nowego,aby było z JB ; ]

sobota, 7 kwietnia 2012

Wakacyjne spotkanie (Rozdział VI)

Codziennie były jakieś rozrywki i coś się działo, ale tydzień szybko minął..musiałam wracać do domu.
Justin na pożegnanie zabrał mnie na kolacje, ale nie taką zwykłą. Kolacja była o 22 godzinie  na plaży przy świecach, awww, było świetnie !
   Rano przed wyjazdem na lotnisko pożegnałam się z dziadkami i oczywiście im podziękowałam.
Gdy byliśmy na lotnisku łzy przepełniły moje oczy, jak zwykle ! Nie lubię tych rozstań.
-Justin dziękuje ci za wszystko ! Jeszcze raz podziękuj dziadkom
-Nie ma sprawy
-Kocham cię , będe tęsknić !
-Ja też
Przytuliłam go mocno i poszłam na samolot.
                                                                          *
 Do domu wróciłam w niedziele. Oczywiście pół dnia straciłam na opowiadanie rodzicom jak było w Kanadzie.Ale coś za coś ;D
Po długiej rozmowie z rodzinką weszłam na komputer i zdałam sobie sprawę, że wszędzie znajdują się moje zdjęcia z Justinem ! Troche to takie dla mnie dziwne.
W poniedziałek do szkoły szłam całkiem wyluzowana, nie wiedziałam, że ludzie tak będą reagować......
***********************************************************************************
I znowu mnie tu dawno nie było ;p
Chciałabym gorąco podziękować osobom,które jeszcze czytają tego bloga,,to wiele dla mnie znaczy ;) Do tego,że bardzo rzadko dodaje  rozdziały..
No i z racji,że mamy święta życzę WESOŁYCH ŚWIĄT !! ;)

niedziela, 15 stycznia 2012

Wakacyjne spotkanie (Rozdział V)

Okazało się, ze.. Justin jedzie do Kanady i chce mnie zabrać ze sobą ! Super ! Tak  myślałam gdy mi to powiedział... w czym tkwi problem ? Problem to moi rodzice. !
-Nie ma mowy ! - ich reakcja kiedy po raz pierwszy usłyszeli jakie mam plany. Po dwóch dnia proszenia wreszcie się zgodzili się na tydzień, z rodzaju na szkołę, ale super ze chociaż na tyle mi pozwolili.
Byłam strasznie szczęśliwa i podekscytowana. Rodzice zawieźli mnie na lotnisko, odprawili mnie i wsiadłam do samolotu, z początku trochę się bałam tak sama, ale później już było spoko ;] Szybko zleciało, trochę słuchałam muzyki, trochę spałam.
Tak ! Wreszcie lądujemy. Wysiadłam z samolotu i ujrzałam Biebsa. Rzuciłam wszystko co miałam i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję,pocałował mnie, złapał mnie w pasie i zakręcił. Wtedy się nic nie liczyło ! Tego mi brakowało od dłuższego czasu.
-Tak się cieszę-powiedziałam
-Ja też ! - powiedział i pocałował mnie w czoło- no chodź po twoje rzeczy
Zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę auta. Po drodze do samochodu zatrzymały nas fanki, nie mogłam się gniewać, byłam w zbyt dobrym humorze.
Doszliśmy do auta ja i JB usiedliśmy z tyłu  a Kenny prowadził.Jechaliśmy dość długo. Z wycieczenia usnęłam Justinowi na ramieniu. (Jednak podróż samolotem męczy).
-Hej, kochanie. Obudź się, zaraz będziemy.
- O, przepraszam
-Hhaha, a za co przepraszasz ? - zapytał zabawnie
-Aa, nie wiem. Hehe
-Wyspałaś się troszkę ?
-Tak
-To dobrze, to co chcesz dzisiaj robić  ?
-Jus, możemy zostać w domu ? -zapytałam -przepraszam cię, ale jestem zmęczona
-Nie ma sprawy, wiem jak to jest po locie samolotem. Posiedzimy w domu, może znajdę jakieś fajne filmy to coś oglądniemy. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
                                                                          *
Dojechaliśmy. Dziadkowie Justina(Diane i Bruce) bardzo gorąco mnie przywitali. Nim się ogarnęliśmy było już przed 18.
-Justin, mogę skorzystać z prysznica  ? -zapytałam
-Pewnie !
Poszłam na górę, znalazłam łazienkę, umyłam się ubrałam się w wygodne dresy i zeszłam na dół.
- O już jesteś,mam fajny horror. co ty na to ?
-Okej, spoko
Usiedliśmy na kanapie, JB przyniósł picie.Objął mnie ramieniem i zaczęliśmy oglądać film. Tzn. no prawie ;D
-Justin ! dlaczego nie dałeś Emily nic do jedzenia !?. Kochanie jesteś głodna ?
-Nie, nie skąd. Dziękuję
Na pewno ? - upewniała się babcia
-Tak
-Dobra..babciu..bo wiesz, chcemy oglądać.
Oparłam głowę na jego klatce i zaczęliśmy film.Film był dość długo, lecz emocjonujący..
Zrobiło się późno, więc przyszedł dziadek Justina.
-No ! już ! kładźcie się spać. Emily, pewnie jesteś zmęczona..No to proszę-zaczął mi ścielić łóżko w salonie (dokładnie tak jak u mnie w domu..teraz ja u niego śpię w salonie )- a Justin u siebie.
-Ale.. ! - wyrwał się Jus
-Nie ma żadnego ale!- mówił stanowczo Bruce- obiecałem mamie ze będziecie grzeczni i dotrzymam słowa...
      Byłam zmęczona, lecz nie mogłam zasnąć. Bardzo cichutko udałam się do pokoju Justina.
-Hej, śpisz ?
-Nie, chodź
Położyłam się obok niego.
-I jak ci się tu podoba
-Haha, jest świetnie !
Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Czas leciał i tak jakoś usnęliśmy :)
                                                                        *
 Obudziliśmy się trochę zdziwieni, ale po chwili doszliśmy jak to się stało, ze razem zasnęliśmy ;]
Szybko udałam się do pokoju, w którym miałam spać. Po chwili usłyszałam jak schodzą dziadkowie. Uf !  odetchnęłam z ulgą; jakby nas zastali w jednym łóżku.... to wiadomo co by sobie myśleli.
-Dzień dobry kochanie ! -przywitała się Diana- jak się spało  ?
-Dzień dobry. Dobrze, dziękuję
  Udali się do kuchni. Parę chwil później przyszedł Justina.
-Aaaaaa !-ziewał- cześć babciu, cześć dziadziu. Co na śniadanie ?
-Jajecznica z bekonem
-O to super ! Em, babcia robi najlepszą jajecznice pod słońcem. Nie pożałujesz jak jej zjesz
-Oh, wierzę ci na słowo-zaśmiałam się
Już po chwili śniadanie było na stole. Faktycznie, było przepyszne.
-Ok. Słońce to się ubieramy i wychodzimy-powiedział Jus
-Gdzie się wybieracie?- zapytał dziadek 
-To niespodzianka
-No tak, ale mnie chyba możesz powiedzieć gdzie idziecie
-Nie-wzdychnął ciężko- nie będę wypraszał Emily, zęby powiedzieć ci gdzie idziemy..
                                                                           *
Więc okazało się, ze Bieber zabiera mnie do parku wodnego.Było genialnie ! Tyle wodnych atrakcji ! i widok mokrego Justina..mrauu ;D
  Póżniej poszliśmy do jakiegoś baru. Szliśmy jakimiś zakątkami, dróżkami gdzie niemal nikogo nie było. W sumie to dobrze, przynajmniej trochę prywatności...
  Po południu pojechaliśmy do Jeremiego-taty Justina. Zapoznałam się z całą rodzinką. Bardzo sympatycznie.
Zabraliśmy Jazmyn i Jaxona na plac zabaw. Dołączył do nas Kenny (w sumie to dobrze, ze z nami pojechał bo bałabym się wziąć tak dzieci..)
Po jakiś 15 minutach zjechali się reporterzy  . Ale cóż.. ja już się z tym pogodziłam, ze jeśli chodzę z Justinem Bieberem to nie uniknę tego..
Nie wiem jak oni ale ja się dobrze bawiłam, mimo tych wszystkich osób gapiących się na nas.
Odwieźliśmy rodzeństwo Justina i wróciliśmy do domu dziadków.
Było jakoś koło 18.
-I jak ci się podoba Kanada ?
-Jest świetnie
-Cieszę się-mówił Justin- idziemy gdzieś dzisiaj wieczorem  ?
-Nie! - dobiegał głos z łazienki
-Kenny ?
-Nie idźcie nigdzie, proszę- mówił wychodząc z łazienki Kenny- naprawdę. Jestem bardzo zmęczony, a nie mogę was tak puścić...
-Ale Kenny !!- krzyknął Justin
-Justin. Nie krzycz
-Uspokój się.Pójdziemy jutro. Dzisiaj zostajemy w domu- mówił Kenny
-Skoro  Kenny jest zmęczony to nie idźmy. Jestem tutaj aż tydzień, spokojnie jeszcze się zdążymy pobawić.
-Tak.. Macie racje. Przepraszam. Poniosło mnie...
***********************************************************************************
Okej, więc dawno mnie tu nie było :p Mam nadzieję, ze się podoba ;) Sorki za błedy ;] liczę na szczerze komentarze.

piątek, 30 września 2011

Wakacyjne spotkanie (Rozdział IV)

Przez dwa, trzy miesiące pisaliśmy, gadaliśmy przez skype i komórkę. Czasami nie miałam ochoty z nim rozmawiać, nie dlatego ze już nic do niego nie czułam. Dlatego, ze im bardziej wdawałam się w rozmowę tym bardziej za nim tęskniłam. Było kilka nocy,które przepłakałam.
Pewnego sobotniego poranka przyszła do mnie Bella.
-Hej !- przywitałam ją radośnie
-Siema, widzę, że masz dobry humor. No już nie na długo..
-Co się stało ! ?
-Patrz ! - rzuciła (młodzieżową ) gazetę na stół
- Co ! ? - wzięłam ją do ręki i z niedowierzaniem patrzyłam co jest na okładce.
Justin z Seleną gdzieś w mieście..bardzo weseli i jakoś tak blisko siebie...
-Kurwa, patrz jacy szczęśliwi !
Usiadłam z wrażenia. Faktycznie...Nie trzymali się za ręce, ale jakoś tak.. nie wiem. Może zbyt jestem zazdrosna.. Niemal przez cały dzień chodziłam zamyślona, zgubiona, nie wiedząc co o tym myśleć.Wieczorem zadzwonił Justin !
-Hej shawty !
-Cześć
- Nie uwierzysz !..
-Nie !- przerwałam mu
-Co się stało ?
-...No dobra. Justin czy ty mnie zdradzasz ? -zapytałam
-Emily,  skąd ci przyszło takie coś do głowy ?
-Odpowiedz !
-No jasne, ze nie !
-A ten spacer z Seleną ! ?
-No właśnie chciałem ci o tym opowiedzieć na samym początku.
Jego słowa mnie uspokoiły. Okazało się, ze ten spacer z Gomezówną to tylko ustawka, aby pokazać, ze są bardzo dobrymi przyjaciółmi, nic więcej...
Niedziele spędziłam na komputerze. A z minuty na minuty pojawiało się coraz wiecej zdjęć JB z Seleną. Wkurzyłam się. Kurwa ! Ona może być tak blisko niego a ja nie ! Kochałam go ale chwilami traciłam siły...
Ja potrzebowałam  Justina ! Przez to wszystko zaczęłam walić szkołę i wszystko w okół.
-Co się dzieję ? Chodzisz jakaś przygnębiona, nieżywa. Co się dzieję ? - pytali rodzice
A ja..co ja miałam powiedziec ? Na każde pytanie odpowiedź brzmiała; nic, wszystko ok.
To był pewien okres kiedy miałam ,,załamkę''.
                                                                                *
Po paru tygodniach miałam urodziny. Justin złożył mi życzenia na TT, na komórce, na Facebook'u. Gdzie się tylko dało.Dzień później dostałam paczkę. Od razu wiedziałam, ze to od Biebera bo nie był polski znaczek. Był to piękny złoty łańcuszek z motylkiem.Cudowny ! Ucieszyłam się,na pewno jeszcze bardziej podniosło mnie to na duchu. Postanowiłam wziąć się za siebie i życie. Po tej załamcę czy depresji, nie wiem co to było musiałam jakoś zacząć funkcjonować. ;D
Pewnego dnia zadzwonił telefon,który mnie zaskoczył. Wręcz powiem zamurowało mnie !...
***********************************************************************************
Mi się nie podoba ! Wiec nie obrażę się za brzydkie komentarze ;D piszcie co mogę dodać, co odjąć. Jestem otwarta na waszę propozycje. Mój TT- @Angella_JB No i czekam na szczere komentarze ! <3 A i sory za błedy. A wytłumaczę się; nie mam weny, nie mam tego czegoś żeby pisać.. ;d

środa, 24 sierpnia 2011

Wakacyjne spotkanie (Rozdział III)

Około 12 zadzwoniła moja komórka- numer nieznany. To Justin.
-To jak ? Spotykamy się ? Może o 14 przyjdę po Ciebie ?
-Ok. Pewnie, czekam.
Tak ! Wreszcie spotykam się z moim chłopakiem.
Moich rodziców nie było już w domu, więc miałam spokój. Szykowałam się półtorej godziny.Punkt 14 zadzwonił dzwonek do drzwi. Tak, to Justin.Wyglądał tak ślicznie, zresztą jak zawsze.Podszedł do mnie i  pocałował mnie  na przywitanie.
-Hej. Ej..ślicznie wyglądasz, wiesz ?
- Cześć. Tobie też niczego nie brakuje- zażartowałam
- No ba ! Jak jestem u boku takiej pięknej dziewczyny to jasne..To co ? Idziemy ?
-Tak.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
- No to gdzie ma zabierasz ?
- Hm...to niespodzianka. To znaczy postanowiłem, ze trochę zaszalejemy - puścił to swoje spojrzenie
-To znaczy ? -zapytałam z uśmiechem
-hHhahahahaha. No nie wiem- kpił sobie- coś wymyślę, na szybko. Hhahah. No więc nie pójdziemy do kina, nie pójdziemy do restauracji tak jak by przystało na prawdziwą randkę.
Wsiedliśmy  do jego Range Rovera.  Gdy dojechaliśmy na miejsce. Okazało się, ze jest to..McDonald.
- Ohhh. To ta niespodzianka - zakpiłam sobie
-Hhahha. To co jemy ?
- Ja poproszę sałatkę.
- I ?
- I nic. Spoko. Nie jestem głodna
-Aaa, weź... Dobra, coś tam zamówię.Wszystkiego po trochę.
I nasza kolej, podjechaliśmy do okienka, Justin zaczął zamawiać wszystkiego po trochę..nawet nie pamiętam co tam było.
-Ok. Więc żarcie już mamy, teraz jedziemy w miejsce gdzie to zjemy
Gwałtownie ruszył i pojechaliśmy.
,,Tym miejscem'' okazał się jakiś stary, nieużywany parking przy jakiejś nieużywanej fabryce.
- Hhahaha, to tu jest to miejsce ?- zakpiłam sobie
-Taaak. A co ? Nie podoba się ?
-Nie, nie z kąd ! Jest cudownie- mówiłam udając zachwyconą
-No,też tak uważam.Hhahah
I zaczęliśmy naszą ,,ucztę'' Jedliśmy i jedliśmy, nie wiem jak on ale ja sie strasznie najadłam.
-Matko ! Ale jestem najedzony- stwierdził
-Ja też !
-Ok. Ale nie będziemy tu narzekać. Ooo, już 15;30, jedziemy
Już nie miałam siły aby się zapytać gdzie znowu jedziemy i po co.
W pewnej chwili Bieber niespodziewanie zapytał;
-Jeździłaś kiedyś na rolkach ?
- Tak. Często jeżdżę, a dlaczego pytasz ?
- A nie nic, tak tylko z ciekawości - spojrzał na mnie kpiarskim spojrzeniem
Po kilku minutach wreszcie dojechaliśmy na miejsce
-No jesteśmy, mam nadzieję że ci się spodoba.
Okazało się, ze Justin zawiózł mnie na jakiś wielki parking pod sklepem,który był remontowany, a więc wszystko było wolne.
Wysiadł z samochodu,przeszedł na druga stronę auta i otworzył mi drzwi.
-Okej, wysiadamy
-E, idziemy na spacer.? Hhahahah
-Nie, co coś ty. Mam rolki, spokojnie shawty.
Podszedł do bagażnika i wyciągnął dwie pary rolek.
- No które bierzesz ? -zapytał
Wzięłam pierwsze lepsze, mając nadzieje, że będzie mi się dobrze jeździć.
-Ok.Gotowa ? - zapytał zakładając okulary na nos
-Pewnie ! Jeźdźmy
Gdy mieliśmy ruszać Justin się zatrzymał
-Czekaj ! Masz okulary ?
-Nie...
- Hm...mam jedne w samochodzie..
Zrobiłam dziwną minę dlaczego mu tak zależy...
-A, oh. Przepraszam..Wiesz jak na razie nie ma nikogo ale w każdej chwili mogą się zjawić paparazzi. Rozumiesz..
-Taak, pewnie...
*oczami Justina*
Tak wiem dziwna akcja z tymi okularami, ale postanowiłem, ze tak będzie lepiej.Dla mnie i dla niej....Nie chciałem, żeby paparazzi śledzili jej każdy krok. Mam nadzieję, ze to zrozumiała..
*oczami emily*
Wyciągnął czarne nerdy i podał mi je abym założyła. Po chwili dojechaliśmy na parking.Świetnie się jeździło.Ścigaliśmy się, rozmawialiśmy sie,przytulaliśmy się..aaahhhh było cudownie ! ;D
-Z kąd znasz w Polsce takie miejsca ?
-Aaa, Scooter mi powiedział.
Okazało się, ze jest już 18. Ale ten czas leci !  Zrobiło się chłodno, Justin dał mi swoją bluzę i do kompletu czapkę. A pogoda zaczęła się psuć.
-Zimno się robi, zaraz chyba będzie padać..wracajmy
- Nie ! Czekam na deszcz- powiedziała rzucając kpiarskie spojrzenie
-Ahhh, tak ! Y, to znaczy dlaczego ?
-Bo chcę cię zobaczyć w mokrym podkoszulku
Walnęłam go  w ramię  pojechałam się przejechać aby się trochę się rozgrzać. Po chwili poczułam jego  ręce na moich biodrach
- Daj buziaka ! Bo nie puszczę !
Odwróciłam się, zarzuciłam ręce na jego szyję i dałam mu wymuszonego buziaka.
-Hhahaha. Nie zobaczysz mnie w mokrym podkoszulku !
-Co ? ! Jak ! dlaczego ? - krzyknął udając zawiedzionego
-Oh, hahah. Mam twoja bluzę, baranie !
-Aha, hhahahah. No tak, ale i tak będzie seksownie.
Pocałowaliśmy się i zaczął padać deszcz Po chwili Bieber odżył
-Em..może jednak wracajmy ?
W samą porę dotarliśmy do samochodu..
-Ok, to gdzie teraz jedziemy ?
-No to może jedźmy do mnie, moich rodziców nie ma w domu, więc jest spokój
Korki były strasznie długie ! Po jakiś 30 minutach dopiero dotarliśmy do mojego dom.
-Haha. No wreszcie. Zapraszam. Chcesz coś do picia ?
-Tak, pewnie
Wzięłam sok, ciasta i postawiłam na stolę siadając na przeciwko niego i popijając.
-Masz rodzeństwo ? -zapytał niespodziewanie
-Nie. W sumie to nie wiem czy niestety czy stety
Po krótkiej rozmowie zadzwonił telefon Biebsa.Odebrał, miał minę bardzo skupionego nawet lekko zmartwionego. Gdy skończył rozmowę nie odezwał się.
-Hej ! Jus ! co się stało  ?
-O, przepraszam słońce zamyśliłem się. No więc spalił się hotel, w którym mieszkałem.
-Co ? !
-Spokojnie. Nikomu się nic nie stało, zdążyli wynieść rzeczy, zdążyli się ewakuować
-Uff, to dobrze
Zadzwonił ponownie jego telefon. To był  Scooter.
-Emily, Scoot chcę z tobą rozmawiac- powiedział Justina
-Tak ? Słucham ?
-Cześć Emily. Mam do ciebie sprawę...mianowicie czy Justin mógłby zostać u ciebie na noc ?
-Co ? !
-Przepraszam..wiem..to wszystko tak naglę ale proszę,zrozum. Mamy do załatwienia dużo formalności i w ogóle, a mamy mało czasu...Do tego nie chcemy jeszcze Justina w to wciągać. No Emily ?
-Hm..no dobrze. Niech będzie
-Dziękuję!  Za chwilę ktoś tam do was podjedzie i przywiezie Justinowi kilka rzeczy
-Dobrze
-Jeszcze raz dzięki ! Mamy u ciebie wielki dług. Daj mi Justina do telefonu to wszystko mu opowiem.
Przekazałam telefon.Rozmawiali dość długo, a ja się zastanawiałam jak to będzie. Chodzi o rodziców ! Było już po 22 a ich jeszcze nie było. Przyjadą i zobaczą, ze Bieber u nich w domu śpi, no co sobie pomyślą ! ?
Kilkakrotnie próbowałam się dodzwonić do nich lecz bez skutku. W końcu po paru minutach moja mama zadzwoniła.
-Hej, kotku ! Co tam u ciebie ?  My właśnie wyjeżdżamy więc będziemy za jakieś 45 minut
-Aha. Wszystko dobrze, tylko jest jeden problem..
-Coś się stało ? -zapytała
-Opowiedziałam jej całą historie związaną z hotelem, Biebsem i prośbie Scootera.
-Ty i Justin ? ! Razem w nocy ? !
- Mamo, proszę. Wiem jak to wygląda, ale nic się nie stanie...przecież wy będziecie. No nie wystawie go za drzwi.
-Emily, dziecko nie wiem. No przecież to wielka gwiazda,pewnie chcę tylko jednego...
-Mamo, proszę.Zaufaj mi, nic się nie stanie
-Dobrze, niech będzie
Ufff. Nagle ktoś zatrąbił. Tak to Kenny przywiózł JB rzeczy. Justin podszedł do auta odebrał rzeczy i rozmawiał chwilkę z swoim ochroniarzem...Po przyjściu Justina do domu zjawili się już moi rodzicie.
-Dobry wieczór - przywitał się Justin podając rękę mojemu tacie 
- No nie wiem czy taki dobry- odpowiedział i podał mu rękę
-Przepraszam państwa za to zamieszanie, jeśli to wielki kłopot to mogę się wynieść
- Przestań...y... jak masz na imię ? -zapytał  bo oczywiście sobie zapomniał
-Justin
- No, Justin. Nie ma sprawy..skoro się tak stało..Ale ! Jeśli tkniesz moją córkę to chłopcze nie chciałbym być w twojej skórze
-Tak jest !
-No-poklepał go po ramieniu i poszedł do kuchni
-Przepraszam za mojego tatę..
-Nie ma sprawy.Rozumiem...Może oglądniemy jakiś film, widzę, ze mi tu coś powrzucali
-Pewnie ! co masz?
-Komedia czy horror ?
-Komedia
W sumie to mogłam wybrać horror byłoby lepiej, chyba wiecie o co chodzi :D Ale postawiłam na komedię, chciałam się odstresować  i w ogóle moi rodzicie.
-Hm...wydaje mi się, ze pójdziemy spać w salonie. Dużo miejsca, telewizor...
-Ok
-To może idź ty pierwszy do łazienki, później ja i zabierzemy się za film, hm ?
-Dobra
-Zabrał swoją torbę i udał się do łazienki. Po jakiś 20 minutach wyszedł. Gdy ja weszłam poczułam...aaaa te jego perfumy....Szybko uwinęłam się i zeszłam w piżamie na dół. Jus siedział  na łóżku w samych dresach,bez koszulki,mrrrr jaki widok ;D Gdy zobaczył, ze schodzę szeroko się uśmiechnął.
-Hahahah, czego się śmiejesz ?
-Nawet w piżamie wyglądasz ślicznie
-Ciiii ! moi rodzicie !
- A no, tak ! ale to prawda
Gdy włączałam  film mój tata musiał zakomunikować, ze idzie na górę
-No ! My z mamą idziemy na górę. Bądźcie grzeczni..Będę schodził i sprawdzał co robicie
-No, wreszcie poszedł ! No to ty możesz spać na kanapie a ja na fotelu..wiesz mój tata...
-Ok. Ale ty możesz spać na kanapie
-Nie ! Jesteś gościem wiec ty śpisz na kanapie
-Hm.. no ok, ale jak dasz bu buziaczka !
Pocałowałam go. Włączyłam film i zaczęliśmy oglądać. Usiadaliśmy na kanapie. Justin objął mnie ramieniem,pocałował w czoło i owinął kocykiem. Po jakiś 30 minutach usłyszeliśmy kroki..tak to mój tata
-No tak jak obiecywałem..wiec jestem zobaczyć co robicie
-Tato, proszę !
Bez słowa zwinął się na gór. Po 2 godzinach film się skończył a mój tata nie pojawił się na ,,kontrolę''. Wyłączyłam telewizor pozostając w ramionach Justina.
-Ty..ty pewnie spodziewasz się..czegoś innego- wyszeptałam z trudem
-Nie rozumiem
-Bo..bo ty pewnie chcesz, a ja..
-Ej, przestań- przerwał mi- nic się nie dzieję.
-Czyli nie jesteś zły ?
-No pewnie, ze nie !
Kąciki moich ust lekko się uniosły.
-Tak, ale nawet jak by nie było moich rodziców to pewnie byś chciał, a ja..ja nie jestem gotowa..
-Emily ! Kochanie,spójrz mi w oczy- lekko uniósł moją brodę ku górze- naprawdę mi się nie śpieszy, nic na siłę. Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz
- Serio ?
-Tak !
-Dziękuję- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
*oczami Justina*
Nie będę naciskał. Kocham ją i nie chcę niczego zniszczyć głupim seksem.
Siedzieliśmy bez żadnego słowa. W pewnej chwili Emily położyła głowę na moim ramieniu. Po chwili spojrzałem na jej twarz-spała. Delikatnie wysunąłem się się. Ostrożnie przesunąłem ją i przykryłem kocykiem a sam położyłem się na fotelu,który o dziwo  był bardzo wygodny...w sumie mogłem zostać z nią, ale wolałem nie ryzykować . Chciałem aby jej ojciec nie miał na mój temat złego zdania. Gdy próbowałem zasnąć jej tata schodził na dół. spojrzał ze śpint osobno i wrócił na górę.
*oczami Emily*
Gdy się obudziłam pierwsze co zobaczyłam to słodko śpiącego Justina. Poleżałam chwilę a następnie udałam się do kuchni zrobić nam jakieś śniadanie. Zaczęłam kręcić się po kuchni gdy nagle poczułam, ze Jus od tyłu mnie obejmuje.
-Buziak na dzień dobry ! - nadstawił policzek
-Hhahaha, proszę ! - pocałowałam go- tosty mogą być ?
-Pewnie ! Wszyscy co zrobione przez ciebie będzie dobre
-Dobra, dobra..
-To ja może pójdę do łazienki w tym czasie, przebiorę się i ogarnę
-Ok
Po jakiś 15 minutach doleciała mnie fala zapachu wanilii, tak to Justin przyszedł. Założył nowe ubrania i od razu czuć.
-Chodź, już gotowe- powiedziałam
Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie.
-Smacznego kochanie - powiedział tym swoim pięknym głosem
- Haah, dziękuje i nawzajem
W pewnej chwili zjawił się mój tata
-Dzień dobry- powiedział Justin
-Dzień dobry, cześć Emily. Jak tam noc ? wyspałaś się, wszystko w porządku ?
-Tato, proszę..tak wszystko ok. Justin nie jest zły.
-No, mam nadzieję..zresztą ja już sobie z nim porozmawiałem i on wie.
Westchnęłam ciężko. Zastanawiałam się dlaczego mój tata jest przewrażliwiony na tym punkcie
-Wychodzę do pracy
-To co dzisiaj robimy ? -zapytał Bieber
-Nie wiem, ....Justin ?
-Słucham, co to tam ?
-Co..co będzie dalej ? -zapytałam cichym głosem-jutro wyjeżdżasz..
-Wiem...jakoś to będzie
Naszą rozmowę przerwał Scoot dzwoniąc do Biebera.
- Zaraz muszę spadać-powiedział
-Nie spotkamy się dzisiaj ?
-Pewnie, ze się spotkamy ! Tylko teraz muszę wracać, zadzwonię do ciebie później i się umówimy.Dzięki za śniadanie, podziękuj rodzicom- mówił udając się do drzwi- no i do zobaczenia
-Czekaj ! chodź tu
-Słucham ?
-Pocałuj mnie
Podszedł. Swoimi delikatnymi ustami musnął moje usta.
-Kocham Cię- szepnął do ucha i wyszedł
                                                                        *
Około godziny 16 zadzwonił Jus.
-Hej ! To co gotowa ?
-Y, a gdzie wychodzimy ?
-Hhahahaha. Niespodzianka. Ok, to będę u ciebie za jakieś  minut
Nie wiedząc gdzie jedziemy, nie wiedziałam w co mam się ubrać. Postawiłam na strój sportowy lecz stylowy i dziewczęcy. W samą porę przyjechał JB.
-No, gdzie jedziemy ? -zapytałam z zaciekawieniem
-Oh, no dobra, dobra. Jedziemy do parku..Scooter mi polecił,podobno jest piękny, ale jeśli będą jakieś zastrzeżenia do nie do mnie- śmiał się
-Hhaha,dobrze
Faktycznie ! Park był niesamowity ! Kurde, tyle lat tu mieszkam a nie wiedziałam, ze są niedaleko mnie takie fajnie miejsca. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać. Naszą pogawędkę od czasu do czasu przerywała jakaś fanka, prosząc o autograf.
-Haha, o widzę, ze polubiłaś moje okularki
-Taa, nie oddam ci ich
-Hhahhhaahahhha, okej.Spróbuje to przeżyć- powiedział zabawnie
Było tak miły, tak fajnie, tak przyjemnie. Nie chciałam zmieniać tematu, ale musiałam.
-Justin ? ...nie chcę ! - czułam jak łzy zaczynają kręcić mi się w oku- kolejne rozstanie..To dla mnie takie trudne...
-Hej ! Emily ! nie płacz. Wiem, ja też tęsknie. Będziesz jeździła ze mną w trasy, będziemy gadać na skype...wszystko się ułoży
-To jest trudne
-Wiem ! - otarł mi łzy- ej, ciągle masz tą bransoletkę...
-Taaak, zawsze ją noszę - powiedziałam z maluteńkim uśmiechem
-Cieszę się.A teraz przestań płakać i chodź.
Chwycił mnie za rękę i poszliśmy dalej ,,zwiedzać'' park. Po paru minutach tak jakby zabłądziliśmy. To znaczy..wyszliśmy gdzieś na jakąś łokę. Ale piękna łokę ! Trawa była taka zielona, a gdzie nie gdzie rosły przepiękne kwiatki, jak z jakiejś bajki !
-Hhahaha. No..to może sobie tu spoczniemy ? - śmiał się Justin
-Pewnie !
Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, nagle Justin krzyknął
-Kurwa !
-Co się stało  ?
-Paparazzi przyjechał.Foty pstryka
-To co teraz ? -zapytałam idiotyczne
-Hhahahaha, nic. Zachowuj się normalnie, tak jak zawsze...W sumie to nie róbmy nic to zaraz się znudzi i pójdzie
-Ok
Po jakiś  minutach zauważyłam, ze gościu od chodzi. Uf ! Wreszcie.  Dziwnie się czułam gdy robił nam te zdjęcia
-Poszedł, ale zbierajmy się bo zaraz przywiezie masę kolegów z branży
-Tak, chyba masz rację
Dość szybkim krokiem udaliśmy się do jego auta.
-Dobra jedziemy. A..słuchaj, odwiozę cie do domu, wcześniej nie mówiłem ale nie mam zbyt dużo czasu, wiesz..sprawy z wyjazdem
Nie odpowiedziałam nic.
-Hej, kochanie ! Utrudniasz mi wyjazd. Proszę odezwij się. Powiedziałem coś nie tak ?
-Tak ! WYJEŻDŻAM to jest nie tak ! Rozstajemy się później znowu jesteśmy razem. To mnie strasznie dużo kosztuje...
-Emily ! Wiem, rozumiem.Ale rozmawialiśmy o tym, nie ma innego wyjścia
-Może lepiej,żebyśmy...
-Nie ! -przerwał mi- Nie, nie ma mowy !  Ja cię kocham. Nie chcę i nie pozwolę cię stracić
Po paru minutach dojechaliśmy do mojego domu.
-Jus, wiem, ze nie masz czasu, ale wejdź na sekundę. Mam coś dla ciebie
-Hm..ok, Ale szybciutko
Weszliśmy i jak na złość przypałętał się mój tata.
-Cześć - powiedział pierwszy do Justina
Co za zaskoczenie, chyba miał dobry humor.
-Dzień dobry !
-Tato, przepraszam ale nie mamy czasu.
Wzięłam JB za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.
-No więc..tak jak mówiłam. Mam coś dla ciebie, proszę
Podarowałam mu bransoletkę z muliny na której była napisana litera E. Taaa, prezent przeciętny, ale...nie pytajcie mnie dlaczego taki. Jakoś tak, chciałam aby się spodobał Justinowi, a bransoletki tego typu noszą dziewczyny jak i chłopcy....
-Dziękuje ! Jest śliczna. No chodź tu- przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował
I zadzwonił telefon Biebsa. Tak, tak to znowu Scooter.
-Muszę lecieć- powiedział
Odprowadziłam go do drzwi, pocałowałam i ze łzami w oczach patrzyłam jak odjeżdża swoim Range Roverem.
***********************************************************************************
I jak ? Kilka dziewczyn prosiło mnie o seks, ale nie ! hahaha, zdecydowałam się, ze nie będzie seksu, ona jest za młoda ! Hhahaha. Zresztą nie mam takich doświadczeń jeśli chodzi o takie sceny, trudno było mi to pisać.
Ok, więc jak oceniacie ? Nie jest za bardzo miodowo -.-  ?
O i jeśli chodzi o kolejny rozdział to nie mam kompletnie pomysłów, jeśli macie coś ciekawego piszcie na Twitterze na Dm- @Angella_JB lub na 1919195. Chętne poczytam jak i uwzględnię to kolejnego rozdziału oczywiście z dopiskiem, ze ktoś mi pomógł ;D !
Liczę na szczery komentarze <3 ! I sorki za błedy ;p

środa, 10 sierpnia 2011

Wakacyjnie spotkanie (Rozdział II)

Gdy wróciłam do domu przez parę dni  ciężko było mi się pozbierać. Opowiedziałam całą historie mojej przyjaciółce- Belli. Ona zawsze jest gotowa,żeby mnie wysłuchać. Po przyjeździe przez tydzień nie byłam na komputerze.
W końcu weszłam na kompa. Weszłam na Twittera oczywiście, sprawdzić czy może Justin do mnie napisał. Tak ! Justin mnie follnął. Szczerze mówiąc brałam pod uwagę,że wyjedzie i o mnie zapomni. Lecz chyba jednak nie zapomniał. Patrze Justin do mnie napisał !
,,Shawty, Tęsknie. Jestem rozdrażniony nie mogę się na niczym skupić.Źle mi bez ciebie..chcę cię czuć w swoich ramionach.
Awwww. to takie cudowne. Też postanowiłam, że do niego napiszę;
,,Też. Też tęsknie. Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje. Gdy idę wydaje mi się, ze czuję twoją dłoń w mojej dłoni. Gdy siedzę wydaje mi się,ze trzymasz rękę na moim ramieniu...Gdzie się nie ruszę widzę Ciebie...Kocham
 Kochałam go już wcześniej, ale tak jako idola.A teraz...teraz kocham go jak chłopaka ! Naprawdę coś dla mnie znaczy ! 
                                                                  *
Dwa tygodnie po naszym  przyjeździe do domu pojechaliśmy do rodziny do Warszawy. Uwielbiam tam jeździć, tzn.chyba uwielbiałam. Wokół domu mojej cioci mieszkali same ciacha.Rozmawiałam, gadałam flirtowałam z nimi, było super ! Ale teraz ja mam chłopaka po co mam jeździć i zarywać do gości,którzy mnie już nie interesują..Chciałam zostać, ale moi rodzice uparli się, że muszę jechać...Było tak jak się spodziewałam. Chłopaki mnie podrywali a ja byłam niedostępna..a podobno dla facetów im bardziej niedostępna tym lepsza..a moja niedostępność nie była dla jaj.Mam chłopaka do którego coś czuję i jak na razie nie chciałam tego zmieniać..Nie powiedziałam im, ze mam kogoś. Postanowiłam, ze jakoś przeżyje.. Pewnego wieczoru u cioci weszłam na TT, okazało się, ze dostałam DM od JB;
,,Przyjeżdżam do Polski.Nie wytrzymam tu sam ! '' 
Zamurowało mnie. Justin przyjeżdża do Polski..to jakis żart ? Napisałam do Justina,aby się dopytać a o co dokładnie chodzi.I po chwili dostałam odpowiedź; 
,,Tak.Przyjeżdżam. Nie żartuję. Moi ludzie dowiedzieli się gdzie mieszkasz. Przepraszam, ze w taki sposób ale inaczej by się nie dało. Nie znalazłbym twojego domu...W Polsce jest wszystko inaczej...Przyjadę do Polski do hotelu,później gram koncert i jadę do Ciebie. Oczywiście prześlę ci bilet i wejściówkę za kulisy.  
Wow ! Aww ! Justin do mnie przyjeżdża. To była wspaniała wiadomość. Strasznie się cieszyłam. Po chwili znowu dostałam wiadomość. 
,,BieberLovesEmily- to mój skype, założyłem przed chwila. Zadzwoń. :)  
Dość szybko znalazłam Skype u cioci na komputerze. Zalogowałam sie i zadzwoniłam. 
Aaaaaaawwwww ! Jest taki śliczny, gdy go ujrzałam, aahhh... Leżał bez koszulki (wow ! ) w łóżku.
-Hej !- powiedział
- Hej ! Jeju ale się cieszę, ze cię widzę ! 
-Tak. Ja też ! Nie długo zobaczymy się w lepszym stanie, hahaha-zażartował - ja tylko na sekundę, zaraz muszę się kłaść bo mam jutro wcześnie wywiad. I znając życie zaraz mama przyjdzie i zabierze mi laptopa. 
-Ok. Ja w sumie też na chwilę bo jestem u cioci, wiec..Dobra. Więc jeszcze raz mów jak z tym przyjazdem ?- zapytałam z niedowierzaniem 
- No więc tak jak ci pisałem... A i przyjeżdżam 3 sierpnia do 7. 
- Zajebiście ! Nie mogę się doczekać !
- Tak, ja też ! - powiedział i zaczął słodko ziewać (aaawww) 
- Justin ! Koniec ! Rano musisz wcześnie wstać. Proszę mi oddać laptopa- to był głos Pattie
-Ok. Więc tak jak mówiłem...Napisz mi swój numer to jak będę w Polsce skontaktuję się z tobą..
Napisałam i zwinęłam sie z komputera. 
                                                                       *
Wróciliśmy do domu 31 lipca. Przygotowywałam się do przyjazdu mojego ukochanego. Sprzątałam w domu jak nigdy. 3 sierpnia Justin przyjechał do Polski. A ja w tym czasie byłam z Bellą na zakupach. Gdy wracałyśmy,zauważyłam, ze minęło nas duże czarne auto..Później gdy dochodziłyśmy do mojego domu ten samochód stał obok ogrodzenia. Trochę się przestraszyłam. W pewniej chwili wysiadł gościu  w karniaku wrzucił coś do skrzynki i odjechał. Gdy już doszłyśmy do domu od razu zajrzałam co to za list. Okazało się, ze to bilet na koncert. Ucieszyłam się jak dziecko ! Zaczęłam biegać, skakać. O Boże to już jutro !  
Pół nocy nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na boku.. Koncert, aaaa ! W końcu udało mi się chociaż na chwilę zasnąć. Rano wstałam dość późno, ale w smie to dobrze bo sie wyspałam. AAA ! 4 sierpnia,ubłagany dzień ! Zaczęłam się trochę denerwować. 
 Tata zawiózł mnie na koncert o 17;30 ( o 18 już wpuszczali na halę ) Tłumy już stały a z samochodów wysiadało jeszcze więcej uradowanych dziewczyn. Ja niestety byłam sama. Bella nie przepadała za JB, wiec nie poszła na koncert. W pewnej chwili podeszła do mnie grupka dziewczyn
- Hej. Widzę, ze jesteś sama może się do nas dołączysz ? -zapytała jedna z nich
W sumie to co mi szkodzi- pomyślałam
-Ok. Pewnie, dzięki
- O wow ! Ale ona jest ładna ! Na pewno będzie OLLG !  - słyszałam to przed koncertem kilka naście razy, lecz puszczałam mimo uszu. 
W końcu zaczęli wpuszczać. Miałam miejsca w pierwszym rzędzie przy scenie, wiec stałam z przodu kolejki do wejścia. Szybko weszłam na halę...Naglę światła zaczęły gasnąć. Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć i nagle wielkie odliczanie 10....9....8....7....6.....5....4....3.....2......1......i pojawił się Justin na scenie w piosence Love me ! Poryczałam się jak głupia ! Gdy dotknął mojej ręki zaczęłam skakać jak idiotka, emocje nie do opisania !  Koncert leciał, ja na każdej piosence się wzruszałam. Biebs dobrze wiedział gdzie stoję i często puszczał oko w moją stronę.
Naglę przyszedł czas na piosenkę One less lonley girl.  ,,Poszukiwacze'' chodzili koło mnie, lecz mnie to nie przeszkadzało. Byłam wlepiona wzrokiem w Justina. Naglę usłyszałam, ze ktoś powiedział - Tak. To ona. 
I poczułam, ze ktoś klepie mnie po ramieniu. Odwróciłam sie.
- Chcesz być OLLG ? - zapytali 
Zgodziłam sie. Wiedziałam, ze Justin maczał w tym palce, ale w sumie to dobrze. Przynajmniej mogłam być bliżej niego...
Gdy weszłam na scenę swiatła zaczęły razić mnie w oczy, lecz po chwili się przyzwyczaiłam.Gdy widziałam jak Justin idze w moją strone miałam ochotę zejść z tego krzesła i rzucić mu się w ramiona...Gdy podchodził do mnie coraz bliżej miałam wrażenie, ze jego uśmiech jeszcze coraz bardziej promienieje. Podszedł. Dotknął moich policzków..otarł moje łzy.. i zaczął koło mnie tańczyć. Na koniec Justin mocno mnie przytulił i pocałował w policzek- ooo tak. Tego było mi trzeba. Zeszłam ze sceny z wielkim uśmiechem.Gdy wróciłam usłyszałam, ze jakaś dziewczyna do mnie powiedziała;
-Mówiłam, mówiłam, ze będziesz OLLG.
Aaaww , słodko razem wyglądacie. Haah,miło takie coś usłyszeć w końcu jesteśmy razem. 
I koncert się zakończył...Justin zeszedł  ze sceny.. światła się zapaliły. Dziewczyn,które miały wejściówkę za kulisy szybko pobiegły aby się zobaczyć z Justinem. Ja wolnym krokiem poszłam za nimi. Gdy się tam dotoczyłam zostały tam zaledwie z 8 dziewczyn, więc szybko poszło. I wreszcie zostałam sama. 
-Słucham piekną panią - powiedział kpiąco Bieber
- Ohh,Panie Bieber ja tak ładne proszę o zdjecie. Hahaha
-Ohh, Emily ! Chcę cię przytulić ale jestem spocony...
- Chyba sobie żartujesz, co z tego ? - i wbiłam sie mu w ramiona,a jego koszulka przekleiła mi się do mojej koszulki. Gdy tak staliśmy w objęciach Justin lekko podniósł moją twarz i mnie pocałował. 
Aaawww-zachwycała się Pattie
Tego potrzebowałam ! Tak dawno nie czułam jego smaku ust..
-Emily ! wracaj. Już koniec spotkań. Odwiedziny są tylko na chwilę- warknał Scooter z szerokim uśmiechem 
- Scooter ! - krzyknął JB 
- Tak. On ma rację, jesteś już zmęczony ja już pójdę. Świetny koncert ! 
- No dobrze.. Jutro do Ciebie zadzwonie i się spotkamy, tak ?
-Pewnie ! Czekam. Pa 
Pocałowałam go w policzek i udałam się do wyjścia. Gdy wyszłam na zewnątrz zobaczyłam samochód mojego taty,wiec poszłam się do auta. 
- No, i jak było ? 
- Cudownie, świetnie, bosko, super, mega, niesamowicie
- Hahahah,parsknął smiechem 
-Czego sie śmiejesz ? 
- Ahh, te wasze miłości. Skoro taki super to może bym go poznał, hm ? 
- Okej, pewnie. Jutro się spotykamy.
- Jutro ? Mnie i mamy nie będzie w domu.
Taak ! - pomyslałam - Chata wolna, będzie zajebiście ! 
-Tak ? oo, a dlaczego "? -zapytałam udając zdziwioną i lekko zmartwioną 
- Ohh, jedziemy do babci na cały dzień. Hahaha, dobre nie udawaj, ze się nie cieszysz tylko macie być grzeczni.
-Hahhah, dobrze ! 
***********************************************************************************
I jak ? może być ? Jak zawsze czekam na szczere komentarze i jakieś sugestie :) 
Oczywiście, gdy ona rozmawia z JB to wszystko jest po angielsku xD Tak jak w każdej innej opowieści xD 


czwartek, 21 lipca 2011

Wakacyjne spotkanie (Rozdział I )

Ok. Tak jak obiecałam mam dla was nowe opowiadanie. :))  xDD


   Rozdział I 

Bohaterowie;

Emily- Zwykła prosta dziewczyna. Jedynaczka,lecz o dziwo jej zachowanie nie jest podobne do jedynaczki.Ma 15 lat



Justin- Najsławniejszy nastolatek świata. Piosenkarz. Siedemnastolatek.


Bella- najlepsza przyjaciółka Emily. Zawsze chętna do pomocy.Tak jak Emily ma 15 lat.



 
   Ryan- Najlepszy przyjaciel Justina. Podrywacz. Ma 16 lat



                                                                       

  Rodzice Emily- Kochające się małżeństwo. Dosyć wyrozumiali, lecz czasami surowi.


Wyjechałam z rodzicami na wakacje do Tunezji. Pewnego wieczoru bo obiadokolacji moi rodzicie postanowili, ze nie idą już na baseny ani na plaże. Mnie nie spodobał się ten pomysł. Chciałam jak najwięcej korzystać z wakacji. Postanowiłam, ze zrobie sobie spacer po plaży, przy pięknym zachodzie słońca. Poszłam wiec do pokoju wzięłam Iphona, słuchawki, ubrałam letnią bluzkę i moje ulubione szorty i wyszłam na plaże.Chodziłam zamyślona w piosenka,która leciała w słuchawkach i zarówno zapatrzona jak woda podmywa moje stopy ,gapiłam się jak idiotka. ,Dlaczego jak idiotka ? Bo zamiast patrzeć gdzie i ,,na kogo'' to ja musiałam oglądać swoje stopy. I stało się...Wpadłam na kogoś. Podnosząc głowę powiedziałam przepraszam. Nim ledwo co spojrzałam pierwsze co zobaczyłam to mega prześliczne brązowe oczy,wlepiła w nie wzrok i po chwili się ocknęłam... Kto by pomyślał,ze te brązowe oczy należą do Justina Biebera, tak !, do niego !
Chciałam coś wydusić z siebie, lecz tylko zaczęłam się jąkać.Nagle Justin położył rękę na moim ramieniu i powiedział spokojnie. W końcu po wielu próbach wydusiłam coś z siebie.
-Co ty tu robisz ? - zapytałam.
- Jestem na wakacjach, a ty ?
-Sam ?
- Nie, jak widzisz- zażartował- Jestem z Kennym,który nas obserwuje i z mamą,która jak zwykle opala się przy basenie. A ty ?
- Ja jestem na wakacjach z rodziną.
-Wiesz..-zaczął Justin- Jesteś pierwszą dziewczyną,z którą tu gadałem,a jestem tu już od 3 dni.
-Hm..To przecież dziwne. Jesteś znany nikt cie nie zaczepił ?
- Nikt. Wiesz, jak widzisz chodzę w okularach i kapeluszu, tu dużo osób tak paraduje wiec nikt raczej mi sie nie przygląda. Może zamiast tak stać to dokończmy spacer. - zaproponował JB
Zgodziłam się.
-Wiec jesteś z rodziną to dlaczego spacerujesz sama-zapytał ?
-Ah,moi rodzicie powiedzieli, ze na dziś im wystarczy wody i wrócili do hotelu.
-Do kiedy jesteś "?
-Do niedzieli, a ty ?
-Ja też. Jesteś może głodna lub czegoś się byś napiła- zapytał
- Chętnie bym się napiła koktajlu.
Poszliśmy do bufetu,który znajdował się nie daleko plaży. Wybrałam,napiłam się i oczywiście chciałam zapłacić lecz Justin mi nie pozwolił.
-Zrobiło się już trochę późno. Kenny już mnie woła. Muszę lecieć.
Nie odchodź ! Pomyślałam,lecz to nie byłaby zbyt dobra odpowiedz.
-Masz rację. Moi rodzicie pewnie zastanawiają się gdzie jestem..
-Wiesz..-zaczął Justin- Miło mi się z tobą rozmawiało
-Mnie również-przerwałam mu.
-Jeśli chcesz to może się jutro spotkajmy- zaproponował - przy zachodzie słońca przy budce ratownika
Jupi ! W duchu zaczęłam skakać.
- Ok, to pa
W nocy nie mogłam spać, przewracałam się z boku na bok ciągle myśląc o Bieberze. Wychodziłam na balkon,zamykałam oczy i przypominały mi się chwile, te krótkie chwile,które z nim spędziłam.Wydawało by się, ze wielka gwiazda a zachowywał się jak zwykły chłopak. Wydawało mi się, ze czuł się świetnie, bez tego ,,wielkiego świata''...Nie mogłam się już doczekać jutra...


                                                                *
Wreszcie nadeszła pora spotkania. Cały dzień gdy byłam na plaży rozglądałam się czy może kręci się gdzieś niedaleko Justin, lecz niestety go nie wypatrzyłam.
Przyszłam w ustalone miejsca i czekałam,czekałam a Justin a nie było.
Po 30 minutach czekania postanowiłam, ze zrobię sobie (znowu) spacer po plaży.  Chodziła z myslą, ze moze zjawi się jeszcze, ale niestety nie pojawił się.
Następny dzień siedziałam na plaży z rodzinką, poszłam do baru zby się czegoś napić. Usiadłam przy stoliku a  po chwili  dosiadł Justin. Wyglądał niemal identycznie jak widziałam go poraz pierwszy. Ciuchy miał inne, jeszcze fajniejsze,lecz te same okulary, ten sam kapelusz i głowa spuszczona w dół, a za  nim Kenny.
-Wiem, wiem. Nie przyszedłem przepraszam. Ale Kenny powiedział, ze źle się czuje i samego mnie nie puści- mówił Justin z przejęciem.
- Spoko
- Wiem. Powód a raczej wymówka nie najlepsza, ale..
- Ok- przerwałam mu. - Nie ma sprawy.
-Ok. Jakoś cie znajdę i ci to wynagrodzę. Jeszcze dzisiaj ! Muszę spadać, cześć ! 
Szczerze mówiąc to jakoś specjalnie tego nie przeżyłam, ze się nie zjawił, trudno- pomyślałam. Ale fajnie, ze przyszedł i powiedział co było powodem jego nieobecności. Ale powiedział,ze mi to wynagrodzi ! Super, ale  nie miałam zielonego pojęcia jak.

Byłam na basenie, a raczej na zjeżdżalniach. Gdy nagle zobaczyłam, ze Justin kręci się koło basenów. Zjechałam ze zjeżdżalni i podeszłam do Biebera.
- O, tu jesteś. Szukałem cię. Widzę, ze wychodzisz prosto z basenu.
- No tak, zjeżdżałam.
-Ok,będę tu za  15 minut, przebierz się.
-Ale o co chodzi ? -zapytałam ze zdziwieniem
- A, hahah. Nie powiedziałem. No więc tak jak obiecałem miałem ci wynagrodzić to, że mnie nie było...
- Aha. Oh, ale nie trzeba.
-Hahah. Trzeba, trzeba- odpowiedział z uśmiechem- Ok, to ja spadam i zaraz tu przyjdę. Będę na ciebie czekał.
Wow ! Pobiegłam szybko do pokoju, przebrałam się, wysuszyłam włosy i ogarnęłam twarz. Napisałam dla rodziców kartkę, ze wychodzę popatrzeć na okolice. Gdy wyszłam z hotelu Justin już czekał.
- O, już jesteś. Ładnie wyglądasz.
- Dziękuje. A gdzie mnie zabierasz ?
- Aa to niespodzianka- powiedział. A jego uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Byłam mega prze szczęśliwa. Było super. Nagle doszliśmy do miejsca,które było tą niespodzianką.Okazało się, ze jest to park, który raczej nie jest zbyt często odwiedzany przez turystów. Jest on blisko plaży, więc ludzie raczej wolą się kąpać niz chodzić po parkach. Jedyne osoby,które tam były to tylko dość już starzy mieszkańcy tej okolicy. Chodziliśmy po parku, rozmawialiśmy. Było cudownie ! Kenny był gdzieś daleko za nami..
- Wiesz..-zaczął Justin- Świetnie mi się z tobą rozmawia, tak jakby znał cię już kilka dobrych lat.
- Mi też. I dziękuje za ten spacer, jest naprawdę świetnie.
W pewnej chwili zadzwonił telefon Kenny'ego. Chwile potem ochroniarz podszedł do nas i powiedział,ze Justin musi już iść. Szczerze ? Troce było mi smutno, ale z drugiej strony.. wiedziałam, ze jeśli musi to musi a ja nie mam prawa go zatrzymywać.
- Ok-mówił Justin- to zaczekaj chwile, zaraz do ciebie dojdę. Chcę się tylko pożegnać z Emily.
-Ok, ale szybko- odpowiedział Kenny.
Podeszliśmy kawałek i Justin powiedział:
- Naprawdę miło spędziłem z tobą czas. Przepraszam, ze muszę już iść,ale..
-Ale nic się nie dzieje- przerwałam mu- rozumiem.
-Cieszę się. Mam nadzieję, ze się jutro tez spotkamy. Jutro już piątek do niedzieli nie daleko.
- Tak, masz rację
- Chętnie bym się umówił, ale znowu mogę się nie pojawić. Dlatego jakoś cię znajdę i coś wymyślimy.
- Ok. Pewnie. Oczywiście.
Justin wraz z Kennym szybko mnie odprowadzili pod hotel
- Ok, to do jutro -powiedział
I nagle...Justin zbliżył się do mojej twarzy i dał mi całusa w policzek i szybko odszedł. Nie zdążyłam mu nawet nic powiedzieć. To było cudowne ! Miał takie delikatne, takie cudowne usta. Skończyłam marzyć i wróciłam do hotelu. Przyszłam cała rozmarzona. To co się wydarzyło  było niesamowite. Tak, tak to tylko pocałunek w policzek, ale przecież to Justin Bieber ! Moi rodzicie ciągle pytali się gdzie tak znikam. Wkońcu musiałam im o wszystkim powiedzieć. (Oczywiście pomijając pocałunek. ) Byłam zaskoczona ich reakcją..Po ich minach było widać, ze mało ich to wszystko obchodzi. Dzień, a pózniej wieczór leciał.
 Okazało się, ze jest już 23;15. A o 22;30 zaczynają się imprezę,zabawy na dole w holu. Moi rodzicie poszli a ja zostałam sama,oglądałam telewizor. Wyszłam na balkon i usłyszałam, ze ktoś nudzi Never Say Never. Spojrzałam w dół i zobaczyłam,ze pod moim balkonem przechodził Justin.
- Hej!-krzyknęłam
Biebes porozglądał się dookoła i nikogo nie wypatrzył. - wyglądało to prze słodko.
-Hej, tu na górze.
-O, cześć. A ty jeszcze nie w łóżku-zażartował
-No wiesz,próbowałam spać ale ktoś pod moim balkonem zakłóca mi ciszę i spokój, hhaha
- Oh, przepraszam. A w ogóle gdzie twoi rodzicie ? -zapytał
-Na dole. Na zabawie.
- To zejdź tu do mnie, na dół.
Zgodziłam się. Wychodząc oczywiście spojrzałam w lusterko, poprawiłam się i wyszłam. Gdy byłam już na dole, gdy podeszłam do niego on niespodziewanie mnie objął na powitanie.Plotki się potwierdziły. Pachniał wanilią, przepiękną  wanilią.
- Miło cię znowu widzieć- powiedział jak zawsze z uśmiechem
-Ciebie również. Sam jesteś ? Gdzie Kenny gdzie mama ? -zapytałam
- Sam. Kenny został w pokoju, a mama jest na zabawie.
Chodziliśmy dość blisko siebie. Nasze rozmowy zakłócała muzyka dobiegająca z holu. Nasze wspólne wieczorne spacery były cudowne.Zapominałam,ze jest jakąś wielką gwiazdą...
- Jesteś moją fanką,tak ? -zapytał niespodziewanie
- Tak, a dlaczego pytasz ?
- Bo...-zapadła cisza- bo..kurwa jesteś inna ! Wszystkie dziewczyny,które poznam od razu skupiają się na mojej sławie,nie na tym kim jestem na prawdę.A tobie...nie zależało na zdjęciu, na niczym kolwiek.
Poczułam, ze serce zaczyna mi mocnej bić. Gdy spędzałam z nim chwile,nie myślałam, ze on jest jakąś wielką gwiazdą. W pewnej chwili oboje wtuliliśmy się w ramiona.
-Dziękuje- wyszeptał Justin
W tak cudownej chwil moi rodzicie musieli nam przeszkodzić.
-Emily ? -zapytali
Odwróciłam się.
- Tak ?- zapytałam się starając wyglądać się naturalnie.
-Właśnie szliśmy do pokoju sprawdzić co u ciebie, ale..
- Ale, -przerwała mu mama-Jesteś tu. Okej. Zamknęłaś pokój jak wychodziłaś. ?
-Tak-odpowiedziałam podląc się aby już sobie poszli
- To dobrze, to bawicie się dobrze. My idziemy,kotku nie wiem o której wrócimy wiec na nas nie czekaj
Wreszcie sobie poszli.
- Mogę Cię znowu przytulić - zażartował Justin
- Tak !
Gdy ponownie się przytuliliśmy, chciałam spojrzeć mu w oczy, lecz on mnie pocałował. Nie zapomnę tego momentu gdy nasze wargi zetknęły się po raz pierwszy. Miał takie cudowne, takie słodkie usta.
Później, chodziliśmy za rękę wokół hotelu. W pewnej chwili zatrzymał się podał mi ręke i powiedział ;
-Mogę prosić ?.
Podałam rękę i zaczęliśmy tańczyć do wolniej piosenki dobiegającej z hotelu. Później poszliśmy na huśtawki przy hotelu, wpatrywaliśmy się w gwiaździste niebo. Czas tak szybko leciał. Okazało się, ze jest już  2;45
- Chyba muszę lecieć- powiedziałam niechętnie
- Dziękuje za dzisiejszy wieczór-powiedział całując mnie w policzek.
- Nie ma za co. To do zobaczenia
Odwzajemniłam jego pocałunek  udałam się do hotelu. Postanowiłam, ze pójdę spać, nię będe na nich czekać. To znaczy chciałam iść spać. Te ostanie chwile ciągle zajmowały moją głowe, zaśnięcie było trudne.
                                                                  *
Rano,gdy się zbieraliśmy na plazę mój tata zaczął ze mną rozmawiać na temat JB.
- Widziałem was wczoraj. Ahh, to już wiesz. Ale Emily chce ci powiedzieć, ze fajnie razem wyglądacie.
Nie wiedząc co powiedzieć uśmiechnęłam się,
- Taak.Ale co będzie dalej ?
- Jak co będzie dalej-zapytałam ze zdziwieniem
- Jutro wyjeżdzamy,wracamy...
Kompletnie o tym zapomniałam, ze żadna myśl o rozstaniu, powrocie nie przychodziła mi do głowy. Usiadłam na łóżku i łza popłyneła mi po policzku. Szybko ją wytarłam i wybiegłam z pokoju aby szukać Justina.
- Emily ! - krzyknął tata lecz ja nawet nie miałam zamiaru się odwrócić. Byłam niemal wszędzie, na plaży, kilka razy wokół hotelu  i nic. Jeszcze jedna myśl mi przyszła. Może do tego parku co mnie zabrał...Niestety tam go też nie było, usiadłam sobie na ławce i zaczęłam płakac, nagle się ktoś do mnie dosiadł i zapytał :
- Co się stało ?
Podniosłam głowę i zobaczyłam, ze to Kenny.
- O. Kenny. Co ty tu robisz ? -zapytałam wycierając łzy
- Jestem na spacerze.
- Bez Justina ?
- Tak. On został w hotelu, nie chciał iść. Ja potrzebowałem spaceru.
-Kenny! Musisz mi pomóc
 -Słucham.O co chodzi ? Ale dlaczego płaczesz co się stało ? -zapytał
-Chodzi o Justina
- Coś ci zrobił ? -zapytał ostro Kenny
-Nie, nie z kąd. Ale muszę z nim koniecznie porozmawiać. Proszę gdzie on ma pokój lub gdzie ma hotel ?
- Przykro mi, Emily. Nie mogę ci powiedzieć.
- Kenny, rozumiem. Ale to naprawdę ważne. Czy JB by się zdenerwował gdyby mnie zobaczył ?
- Okej,okej. Ale pierwszy i ostatni raz. Chodź za mną.
Ochroniarz prowadził jakimiś zakątkami. Wreszcie doszliśmy do pokoju Justina.
- Justin, masz gościa.
Wreszcie Kenny mnie odsłonił.
-Justin !- krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona.
Kenny całe szczęście zostawił na samych, dyskretnie wychodząc zamknął drzwi.
-Emily, co się stało ? dlaczego płaczesz ? -pytał Justin
Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć. Gdy mnie tulił...w jego ramionach..czułam się taka bezpieczna.Nie chciałam tego tracić.Gdy po paru minutach się uspokoiłam Justin ponownie zapytał co się stało...
-Nie chcę się żegnać. Nie chcę się rozstawać !
Justin ponownie mnie objął bez słowa całując w czoło, a ja znowu zaczęłam płakać.
Dopiero po paru minutach się odezwał.
-Wiem. Jutro wyjeżdżamy-mówił ciężko-Ale jest internet. Będziemy ze sobą rozmawiać. Wszystko się jakoś ułoży.
-Tak. To wszystko jest realne, ale ja nie chcę tak żyć ! Chcę być blisko ciebie- mówiłam przez płacz
- Tak. Ja też ale nic nie poradzimy. Przeprowadzka ? Ha, ja nie mogę się przeprowadzić. A ty ? Ty mieszkasz z rodzicami, nie jesteś pełnoletnia...
-Tak, wiem. Moi rodzice się w życiu nie zgodzą na przeprowadzkę. Tam gdzie mieszkamy mamy wszystko, rozumiesz...
-Tak.
Wtuliliśmy się sobie w ramiona z niewiedzą co będzie dalej.
Cały dzień spędziliśmy razem, starając się by te ostatnie chwile były cudowne.
  W niedziele rano ja i moja rodzinka pakowaliśmy się, nasz samolot był przed południem a Justina wieczorem. Wymknęłam się z pokoju, aby poszukać Biebera, lecz go nie znalazłam.Gdy wracałam do hotelu usłyszałam, ze ktoś mnie woła. Odwróciłam się. Okazało się, ze to Justin.
-Szukałam Cię, żeby się pożegnać
- Oh. Przepraszam ale nie byłem w pobliżu, kupiłem ci coś.
- Serio  ? Boże,ale ja nie mam nic dla ciebie.
- Nic nie szkodzi. Dałaś mi swoje serce, to mi wystarczy
- Awww, jakie to słodkie
- Haha, dziękuje.Okej, więc tu jest twój prezent, ale najpierw napisz mi twój twitter bo jakoś chyba musimy się skontaktować.
-Okej. A teraz uważnie mnie posłuchaj. Bądź ostrożna z tym pudełeczkiem, nie otwieraj go teraz. Otwórz go dopiero w samolocie lub w domu
- Dobrze, dziękuje
Mocno się przytuliliśmy, pocałowaliśmy i musiałam wracać do hotelu oczywiście cała w łzach.
Gdy przyszłam do pokoju mój tata zaczął się zemnie nabijać.
- Emily, już się uspokój. To nie pierwszy i ostatni facet. Poznasz lepszego.
 Gdy wychodziliśmy do samochodu,który miał nas zawieźć na lotnisko zjawił się Justin.Szybko do niego podbiegłam i wtuliłam się do niego.
- Kocham Cię-powiedział
- Ja też. Ja też Cie kocham !
Musieliśmy już jechać. Płakałam wchodząc do auta, trzymała pudełeczko cały czas na kolanach. W czasie drogi samochodem jak i samolotem. Nie otworzyłam w samolocie. Chciałam do zrobić w domu, gdy nikt i nic mi nie przeszkodzi.
  Gdy po podróży samolotem wróciliśmy do domu udałam się do swojego pokoju.Gdy otworzyłam pudełeczko ujrzałam piękno bransoletkę. Przyjrzałam się bliżej i okazało się, ze jest na niej wygrawerowana litera J. A pod bransoletką była również karteczka
                              ,,Proszę, noś to i zawsze pamiętaj o mnie. 
                   A gdy niebo będzie pełne gwiazd   przypomnij sobie te chwile,które razem spędziliśmy''        ***********************************************************************************
OK, wiec sory za błędy. No i * oczywiście to wszystko dzieję się po angielsku gdy rozmawiam z JB.
hahhaha. czekam na szczery komentarze i sugestie ;))  

środa, 20 lipca 2011

Wielka sorka !

Hej. Wiem, długo nic nie pisałam, ale w nagrodę mam dla was nową, wakacyjną historyjke. Ok, to zabieram sie za pisanie.